Banki dobrze wykorzystały podwyżki stóp procentowych, ale jesteśmy blisko szczytu marży odsetkowej - Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ
Obrazek użytkownika Piotr Rosik
16 sie 2022, 08:30

Banki dobrze wykorzystują podwyżki stóp procentowych, ale jesteśmy blisko szczytu marży odsetkowej - mówi Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ

W średnim terminie doniosłe znaczenie dla wyników banków będzie miała jakość portfela kredytowego, bo przed nami prawdopodobnie okres recesji gospodarczej – tłumaczy Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.

Piotr Rosik (Strefa Inwestorów): Za nami większa część cyklu podwyżek stóp. Jak banki to wykorzystują na swoją korzyść, fundamentalnie rzecz biorąc?

Michał Sobolewski (analityk DM BOŚ): Najbardziej namacalnym dowodem, że banki wykorzystują podwyżki stóp, są mocno rosnące przychody odsetkowe i co tym idzie - wyraźna poprawa marży odsetkowej w sektorze. Z drugiej strony już widać, że większa część zacieśnienia monetarnego została już zrealizowana i stąd dynamika przychodów i wyniku odsetkowego prawdopodobnie będzie już spadać w kolejnych kwartałach. Stąd II kwartał pokazuje, że jesteśmy blisko szczytu na marży odsetkowej.

Dodatkowym bodźcem do wytracania dynamiki będą też rosnące koszty odsetkowe, co w dużej części jest skutkiem zwiększenia aktywności Ministerstwa Finansów i emisji atrakcyjnie oprocentowanych obligacji detalicznych, które wymuszają na bankach podwyżki oprocentowania depozytów. To jest najważniejszy mechanizm transmisji wyższych stóp procentowych na rachunek wyników sektora. Ale nie jedyny, gdyż jednocześnie dużo wyższe koszty pożyczania pieniądza negatywnie odbijają się na popycie na kredyty hipoteczne. Ten ubytek nieco rekompensuje odbudowa popytu na kredyt w segmencie korporacyjnym, ale prawdopodobnie nie będzie to trend trwały.

Zobacz także: Kredyt w Polsce będzie droższy i mniej dostępny, mówi Mariusz Grendowicz z ACP Credit

Które banki, patrząc na wyniki finansowe, najbardziej korzystają na podwyżkach stóp? Czy wygrane są głównie te, u których w portfelu dużą rolę odgrywa wysokomarżowy biznes consumer finance?

Segment consumer finance mocniej odczuwa wzrost stóp procentowych, stąd takie założenie jest jak najbardziej słuszne. Dlatego takie banki jak Handlowy czy Santander BP, z większym udziałem kredytów niehipotecznych w portfelu, wygrywają, jeżeli popatrzymy na tempo przyrostu przychodów odsetkowych.

Z drugiej strony diabeł tkwi w szczegółach i stąd warto też patrzeć na całokształt polityki zarządzania aktywami i pasywami. Na przykład, kierując się tylko kryterium struktury portfela kredytowego, znakomitą dynamiką wyniku odsetkowego powinien odznaczać się Alior. Ostatnie wyniki kwartalne pokazują jednak, że tak nie jest. Tutaj obciążeniem jest polityka zabezpieczania. Alior oraz ING BSK stosują hedging, co sprawia, że tempo poprawy wyników pozostaje wolniejsze.

Drugą stroną, która ma znaczenie na przełożenie stóp procentowych na wynik odsetkowy, jest polityka depozytowa. Dlatego banki z dużą siecią detaliczną, jak i mocną transakcyjnością klientów - na przykład ze względu na wygodną aplikację - mają tutaj pewną przewagę w postaci większego udziału nieoprocentowanych depozytów bieżących w całości bazy depozytowej. Tutaj, pod względem kosztu pozyskiwania depozytów, wyróżniają się PKO BP, Santander BP czy mBank.
 

Notowania WIG-Banki na tle WIG – 5 lat

notowania wig-banki wig

Źródło: TradingView

Jaki będzie negatywny wpływ wakacji kredytowych na wyniki giełdowych banków? Które najmocniej ucierpią, które najmniej?

Ogólna zasada jest dosyć prosta: banki z najwyraźniejszą obecnością na rynku kredytów hipotecznych ucierpią najwięcej. Stąd wpływ wakacji kredytowych będzie największy na wyniki w przypadku PKO BP, ING BSK czy Millennium. Niemniej jednak ogromna większość banków notowanych to banki uniwersalne, więc praktycznie każdy notowany bank będzie zauważalnie dotknięty, może za wyjątkiem Banku Handlowego, gdzie bankowość detaliczna jest mało znacząca, głownie wskutek oszczędności na sieci dystrybucji poczynionych przez ostatnią dekadę.

Jak na razie mamy wstępne szacunki partycypacji klientów w wakacjach kredytowych przedstawione przez banki i najczęściej jest to przedział pomiędzy 60 – 80%, co obserwując spływające dane, prawdopodobnie będzie bliskie faktycznemu ich wykorzystaniu, w skali sektora oznacza to 12 – 13 mld zł kosztów. Ciekawe będzie też zestawienie zainteresowania klientów wakacjami kredytowymi w zależności od banku. Zakładamy, że powinno ono być w miarę homogeniczne, ale też mogą zdarzyć się niespodzianki.

Czy w przypadku niektórych banków wakacje kredytowe mogą wywołać spadek wskaźników kapitałowych poniżej minimalnych regulacyjnych wymogów?

Już wiemy, że takim bankiem będzie Bank Millennium, który antycypując spadek wskaźników kapitałowych poniżej minimalnych wymogów regulacyjnych, wskutek kosztu wakacji kredytowych, zdecydował się na wejście w reżim programu naprawczego. Pokazuje to, jak znacznym kosztem dla sektora są wakacje kredytowe. Paradoksalne jest, że bank jest ofiarą mocnej koncentracji na produkcie, który jest najmniej podatny na ryzyko kredytowe. Tutaj też jaskrawo widać koszty szerokiego uchylania drzwi do wakacji kredytowych. Efektem jest program naprawczy oraz konieczność racjonowania kapitału przy dalszej akcji kredytowej.
 

Bank Millennium – wyniki finansowe i prognoza

bank millennium wyniki P

Źródło: DM BOŚ

Zobacz także: Stawka WIBOR stoi już w miejscu prawie miesiąc. Rynek szacuje, że stopy procentowe zatrzymają się w okolicy 7%

Jaki wpływ na sytuację fundamentalną banków miała roczna bessa na obligacjach? Widać chyba końcówkę tej bessy, wraz z obligacyjną hossą banki odczują ulgę?

W poprzednich cyklach gospodarczych zmiany wycen obligacji miały drugorzędne znacznie dla sektora bankowego. Sektor bankowy był mocno skapitalizowany, co pozwalało względnie łatwo kompensować krótkoterminowe ubytki wynikające z niższych wycen. Wpływ przecen obligacji na sytuację niektórych banków nabrał większego znaczenia dopiero w obecnym okresie. W mojej ocenie jest to skutek w dużo mniejszym stopniu większej, niż wcześniej, skali wzrostu stóp procentowych, ale przede wszystkim pochodną średnioterminowej tendencji zwiększenia obciążeń sektora i jego mniejszej zdolności do retencji kapitałów. Począwszy od wprowadzenia podatku bankowego, poprzez piętrzące się koszty portfela, po rosnące koszty regulacyjne łącznie nadwyrężyły pozycję kapitałową sektora, w poszczególnych przypadkach dosyć znacznie. Sprawia to, że wcześniej czysto techniczne kwestie stają się dla niektórych banków kwestiami pierwszorzędnej wagi. Natomiast faktem jest, że waga tego czynnika powinna słabnąć, biorąc pod uwagę ostatnie trendy na rynku obligacji.

Jak dużym obciążeniem dla banków jest udział w Systemie Ochrony Instytucjonalnej?

Pomysł na dodatkowy, prywatny filar sieci bezpieczeństwa, jest w mojej ocenie dobrym rozwiązaniem, szczególnie, że będzie on wkomponowany w już istniejący system. Stąd faktem jest, ze banki partycypujące w nowo utworzonym systemie ochrony w tym roku poniosą wyższe koszty, ale w kolejnych latach powinno to być uwzględnione w poziomie kontrybucji do wcześniej istniejących systemów i tym samym poziom obciążań powinien spaść.

Jak w tej chwili wygląda kwestia frankowa w sektorze, która zeszła nieco na drugi plan? Dla których banków jest ona wciąż dużym obciążeniem?

Niestety, ale jest to problem, który żyje swoim życiem i mimo już pokaźnych rezerw zawiązanych przez banki w dalszym ciągu spodziewałbym się tworzenia nowych. Bardzo aktualnym przykładem są działania PKO BP i Pekao, które już w II kwartale zdecydowały się na utworzenie dodatkowych rezerw.

Na obecny stan rzeczy składa się kilka czynników, wobec których trudno pozostawać optymistą. Po pierwsze, widać druzgoczącą dla banków linię orzeczniczą w sądach. Przewaga klientów jest bezsprzeczna, jeżeli popatrzymy na statystyki. Po drugie, mamy słabą złotówkę, co obejmuje również kurs wobec franka szwajcarskiego. Po trzecie, szwajcarski bank centralny również włączył się w globalny trend walki z inflacją i rozpoczął zacieśnianie polityki monetarnej. Oznacza to sporą zmianę dla kredytobiorców, którzy przed długi czas mieli niski i stabilny poziom obciążenia ratą. Stąd konieczność płacenia wyższej raty może stać się impulsem do działania, szczególnie że gro niepewności związanej ze ścieżką sądową zostało już rozwiane a orzecznictwo jest jednoznacznie korzystne dla klientów. Po czwarte, w większości przypadków masowy program ugód dla kredytobiorców frankowych okazał się fiaskiem, do czego przyczynił się wzrost krajowych stóp procentowych i brak atrakcyjnej alternatywy pod względem poziomu rat. Jak popatrzymy na te kwestie łącznie, to widać, że problem wciąż daleki jest od rozwiązania, chociaż sektor ma już obecnie utworzone istotne rezerwy na ten cel.

Czy według Pana, realne jest zagrożenie pod postacią podatku od ponadnormatywnych zysków banków?

Biorąc pod uwagę zarówno szybkie tempo, jak i szeroki polityczny konsensus co do konieczności wprowadzenia wakacji kredytowych, mimo wątpliwości instytucji reagujących sektor co do powszechności dostępności takiego rozwiązania, zagrożenie wprowadzenia dodatkowego podatku odbieram jako realne. Nie jest to też pomysł pojawiający się tylko w naszym kraju - znamy przykłady państw, gdzie takie pomysły są już wcielane w życie.

Z dużą pewnością możemy stwierdzić, że nowy podatek nie będzie wprowadzony w tym roku, gdyż zyski które sektor wypracuje, nie będą rekordowe. Czas pokaże, jakimi kryteriami będzie się kierował ustawodawca w przyszłym roku, ale wydaje się, że jest mocne przekonanie co do przeniesienia części ciężaru związanego z okresem wyższej inflacji na przedsiębiorstwa.

Zobacz także: Jestem przekonany, że można już zacząć akumulować obligacje, w perspektywie średnio i długoterminowej – mówi Mariusz Zaród z Quercus TFI

Czy wyniki finansowe banków w najbliższych kwartałach będą się pogarszać? Jak to będzie wyglądało w części odsetkowej, a jak w prowizyjnej?

Przed nami bardzo trudny III kwartał, w którym sektor bankowy zaraportuje skonsolidowaną stratę netto ze względu na zaksięgowanie kosztów wakacji kredytowych oraz kosztu zasilenia Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Będzie to też prawdopodobnie kwartał, gdzie tempo przyrostu przychodów osiągnie swój szczyt - wyjąwszy koszty wakacji kredytowych, które pomniejszą przychody odsetkowe - więc też dynamika przyrostu wyniku odsetkowego będzie w kolejnych kwartałach maleć.

Wynik z opłat i prowizji powinien z jednej strony być pod presją spadających opłat za obsługę kont - dotyczy to opłat za wysokie salda dla przedsiębiorstw - które powinny być równoważone przez rosnącą transakcyjność. W przypadku opłat od kredytów mamy z jednej strony wyraźne hamowanie po stronie opłat od kredytów hipotecznych, ale jednocześnie przyrost portfela korporacyjnego powinien być dalej istotny, chociaż biorąc pod uwagę schłodzenie koniunktury w perspektywie 2-3 kwartałów zacząć może hamować.

W jaki sposób na wyniki banków wpłynie ewentualna recesja?

Spodziewam się pogorszenia jakości portfela - najpierw w części korporacyjnej, następnie w detalicznej, chodzi tutaj głównie o portfel niemieszkaniowy. Biorąc pod uwagę obecne programy osłonowe dla kredytobiorców hipotecznych - zarówno w postaci wakacji kredytowych, jak i rozbudowy funduszu wsparcia kredytobiorców - to prawdopodobnie będzie to segment, który suchą stopą przejdzie przez gorszy okres w gospodarce. Co ciekawe, na ten moment większość banków nie zgłasza istotnych problemów z jakością portfela i patrzy na przyszły poziom rezerw z ostrożnym optymizmem, co jest dobrym sygnałem.

Czy mógłby Pan wskazać, które z pokrywanych przez Pana banków są w najlepszej sytuacji fundamentalnej i mają najlepsze perspektywy do wzrostu wyceny?

Otoczenie biznesowe większości banków jest podobne, natomiast zwróciłbym uwagę na sposób reakcji poszczególnych banków na niektóre wyzwania. Przykładem może być polityka depozytowa, gdzie od maja widać wyraźną zmianę w podejściu do oferty detalicznej. Na najmocniejsze ruchy zdecydowały się banki kontrolowane przez Skarb Państwa. Oczywiście, pozostałe podmioty nie działają w próżni, stąd też w odpowiedzi podniosły ofertę, ale nie są liderami cenowymi. Jeżeli taka polityka się utrzyma, to prawdopodobnie te banki będą ponosiły wyższe koszty bazy depozytowej. Stąd widziałbym banki takie, jak Santander BP, mBank czy ING BSK, które mogą w większym stopniu kierować się zasadą rynkową w kształtowaniu cen depozytów. Dodatkowo, te banki mają również całkiem wysoko ocenianą bankowość transakcyjną – chodzi tutaj o aplikacje, serwis internetowy - co sprawia, że klienci cenią sobie również pozacenowe aspekty obsługi.

W średnim terminie doniosłe znaczenie dla wyników banków będzie miała jakość portfela kredytowego, szczególnie, że przed nami prawdopodobnie okres recesji gospodarczej. Stąd wskazałbym na banki z konserwatywną polityką kredytową, jak Bank Pekao czy Santander BP.

Dziękuję za rozmowę.

Zobacz także: Pieniądze wciąż uciekają z funduszy inwestycyjnych, lipiec był dziesiątym miesiącem ujemnego salda z rzędu

Śledź Strefę Inwestorów w Google News

Sprawdź więcej artykułów i analiz

Więcej praktycznej wiedzy o inwestowaniu na giełdzie, takiej jak analizy, artykuły, czy portfele edukacyjne, znajdziesz w części premium serwisu StrefaInwestorow.pl. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.